Jako, że nadszedł czas "sesji" nie jestem zbytnio przygotowana na super ekscytującą notkę, ale z racji zakładu coś naskrobać muszę. Powodem tego, że jestem tak zniechęcona jest nauka przez ostatnie 6 godzin oraz fakt, iż rzeczy o których chciałabym napisać w pierwszej kolejności dotrą do mnie dopiero jutro albo pojutrze, więc dopiero wtedy będę mogła podzielić się z Wami wrażeniami... ale cóż! Dziś w roli wstępu:
Ostatnie dni spędziłam na oglądaniu filmików na youtube, panienki o pseudonimie "Zoella", Patrycja wprowadziła mnie w klimaty ale w sumie nieszczególnie się nią zainteresowałam, wydawała mi się trochę... hmmm jakby to ująć - dziecinna? Jednak jak każdy dobrze wie i jest to fakt niezaprzeczalny w trakcie sesji robi się różne dziwne rzeczy, aby tylko opóźnić proces nauki... Każdy z nas gdzieś w środku ma w sobie nadal coś z dziecka, ponadto nigdy nie uważałam się za strasznie dojrzała postać ( jednak wydaje mi się, że od poprzednich wakacji jestem bardzo zrzędliwa i zachowawcza, obawiam się, że to pierwsze oznaki "zdziadzienia" ), więc jakoś całkiem przypadkiem powędrowałam na stronę tej uroczej istoty. Nie wiem czemu ale w zależności od filmiku i jej reakcji kojarzy mi się ona z dwiema osobami, które znam, ale nie utrzymuję z nimi kontaktu i być może jest to jeden z powodów dla którego oglądam jej filmiki. Oczywiście dostałam zakupowego szału i w dwa dni wydałam 500 zł... :( Nie nie jest bogaczką... Tak to są moje oszczędności... Tak dalej boli mnie serce... Ale na swoje usprawiedliwienie chciałabym powiedzieć, że połowę tej puli wydałam na rzeczy, które były mi potrzebne. Skończył mi się krem do twarzy, więc w tej chwili kupiłam nowy krem z emolientami "Pharmaceris". Zapach ma zdecydowanie ładniejszy niż cetaphil, na dodatek ma pompkę, a ja ostatnio jestem miłośniczką produktów z pompką, ale miałam wrażenie jakby szczypał mnie delikatnie w oczy - a to jest zdecydowany minus. Kolejna rzecz to krem pod oczy również w pompką, ale używam go od dwóch dni więc nie chcę na razie nic mówić na jego temat. Oczywiście ze względu na promocje, kupiłam sobie trzy bluzki i kurtkę więc to już nieco uszczupliło mój budżet ( plus odżywka keratynowa do włosów z "hask"). Przez kolejną sympatyczną Panią "digitalgirl13" sięgnęłam po produkty firmy Catrice ( 3 żelowe pomadki w przepięknych odcieniach plus rozświetlacz z lovely i kredka do rozcierania czarna do smokey eyes). No i teraz uwaga uwaga... Zamówiłam sobie paletkę Urban Decay "Naked"... i to własnie najbardziej zabolało moją kieszeń- ale na szczęscie otrzymam gratis produkty z sephory i próbki które sama wybrałam co nieco mnie pociesza. oczywiście to nie jest wszystko co kupiłam ale nie chcę, żeby z notatki powstał esej...
A teraz coś przyjemnego co nie kosztuje mnie nic! Zbliżają się moje urodziny, i chociaż uwielbiam niespodzianki i cieszę się zawsze z każdego prezentu o ile ktoś zrobił go z myślą o mnie a nie kupił coś co każdy by mógł używać bo jest to coś uniwersalnego, to tym razem sama wybrałam swój prezent! Od kiedy dostałam w Sephorze próbkę perfumu Chloe de Roses, po prostu zwariowałam! Niestety jest on tak drogi, że sama nigdy bym go sobie nie sprezentowała. Na szczęście istnieją takie okazje jak urodziny i mogę odciążyć odrobinę swoją kieszeń tym samym ciesząc się cudownym podarunkiem!!!! Ahoj!!!
P.S. Trochę przegadana notatka, ale cóż jak dojdą moje paczki to wtedy dopiero będę miała o czym pisać:D
Zabawne. Sama wczoraj się zastanawiałam nad paletką Naked 3, bo youtube mi pokazał filmik jakiejś laski, która kupiła nieświadomie ewidentną podróbkę na grouponie chyba. To ma sens, że mnie to zachęciło ;)
OdpowiedzUsuńTo się nakupowałaś :) A ja od miesiąca przymierzam się do zakupu głupiego tuszu do rzęs :P Nie po drodze mi do sklepu ;P