niedziela, 26 kwietnia 2015

w Końcu nowości!

Moje drogie Panie - Angelika powróciła! W końcu kupiłam coś nowego i zaznaczam, że w przyszłym tygodniu również powinno się coś pojawić ( Promocja w ROSSMANIE). Obecnie bronzery, pudry, rozświetlacze i korektory są prawie za połowę ceny, więc moje zakupy wyniosły mnie połowę taniej! Love this! I'm Lovin it! Przyznać jednak muszę, że jeśli chodzi o użytkowanie tych produktów to  nie miałam jeszcze zbyt wiele okazji, żeby wcielić w życie proces malowania się nimi. Ale już jestem zachwycona nimi...

Na pierwszy rzut idzie produkty, który mam wrażenie że zdobywa największą ilość zwolenników wśród make-upowych vlogerek. Fakt faktem, że za oceanem dziewczyny używają innych korektorów - ale marka maybelline w tej kwestii bije konkurencję na głowę. Nie znam ceny produktu ponieważ kupiłam go po przecenie ale myślę, że coś koło 24 - 30 zł. Naprawdę rozumiem zachwyt tą marką, chociaż kiedyś myślałam, że najlepszą drogeryjną marką jest bourjois lub też l'oreal. Jednak myślę, że spokojnie ten korektor obok i lakiery do paznokci z maybelline wygrywają! Produkt kremowy i nie wysuszający.







A to kolejna rzecz, którą myślę że warto zakupić i polecić innym. Nigdy nie miałam kremu CC, ale ten mnie zaintrygował, ponieważ myślę, że jest to coś w stylu kremu kryjącego niedoskonałości i dodającemu delikatnej barwy twarzy. Jak poużywam to dam znać - wiem, że jest to generalnie drogi produkt, więc to dobra okazja, żeby sprawdzić czy jest wart swojej ceny.









Pan rozświetlacz z Bell Hypoalergiczny! Uwielbiam wszystko co ma w nazwie HypoAllergenic. Prawda jest taka, że powinnam wszystkie kosmetyki dobierać tak, żeby ich skład mnie nie uczulał, ale tego nie jestem w stanie przewidzieć nigdy, bo tak jak już wcześniej wspominałam, zdarza się że ziołowe, potencjalnie nieuczulające produkty wywołują u mnie reakcję alergiczną. Szukałam rozświetlacza, ten wyglądał ładnie ( Cała reszta drogeryjnych rozświetlaczy to bardziej róże, niż rozświetlacze a taki już mam i nie potrzebujędrugiego), i nie był drogi plus dostałam na niego również upust. :)






Moje pierwsze sztuczne rzęsy, no może nie pierwsze ale  z pewnością znajdują się gdzieś w 3 pierwszych w życiu haha. Nie wiem jeszcze jak sobie poradzę z ich przyklejaniem, ale na weselu Patry zależy mi szczególnie na tym, żeby mój makijaż był bardzo delikatny, ale jednak widoczny. I postanowiłam, że tym wyróżniającym się elementem będą rzęsy :). Dam znać po weselu jak sobie poradziłam z tym fantem ( produkt około  25 zł bez żadnej zniżki, ale wydaje mi się że to nie jest super drogo jak na rzęsy - inglot ma dużo droższe).






No i to by było na tyle jeśli chodzi o nowości w mojej kosmetycznej szafce... aaaaa i kupiłam sobie jeszcze pomadkę z catrice ( Fioletowa z opiłkami drobnymi). Jestem z niej zadowolona, ale też nie używałam jej jeszcze w pełni ponieważ stan moich ust i ich okolic na chwilę obecną  ( po wizycie na solarium ) pozostawia wiele do życzenia:D I to by było na tyle. Jestem po wieczorze panieńskim, więc nie mam dziś dużo energii do wylewnych notek, ale powiem jedno - spędziłam miło czas z moja drogą przyjaciółką, przyszłą Panna młodą i uważam, że mimo tego że nie szalałyśmy rozebrane na parkiecie i nie jadłyśmy tortu w kształcie męskiego przyrodzenia, to bawiłyśmy się dobrze i spędziłyśmy fajnie czas:). 

niedziela, 19 kwietnia 2015

mało nowości ale zawsze coś

Nie mam zbyt dużo nowości, 1 maj zbliża się nieuchronnie, i 25 kwietnia (wieczór panieński). To zadziwiające jak człowiek kiedy czegoś mocno chce to potrafi nagle i oszczędzać i odkładać kasiorkę i zużywać produkty, które ma w posiadaniu. Powiem tak : Powoli kończę mój tonik z tołpy, krem do twarzy i balsamy (aż 2). Zaczynam być ekonomiczną postacią!



Jak już wcześniej napisałam - uwielbiam te lakiery, dlatego też skorzystałam z promocji (13 zł) i kupiłam kolejny kolor. Nie powiem, nie widać go szczególnie na paznokciach, ale jednak ujednolica płytkę, likwiduje przebarwienia i ślicznie nabłyszcza.







Chciałabym też oddać hołd perfumom marki ZARA - nie wiem czy jest to widoczne na zdjęciu ale jak nie jest to uprzedzam - ZARA! Jeśli ktoś jest fanem słodkich perfumów to naprawdę polecam. Są dość trwałe i naprawdę nie drogie (porównując do tych oryginalnych typu " Light blue".






No i tutaj pojawia się maleństwo na które w końcu się odważyłam. Nie wiem czemu nie słyszałam wcześniej o tej firmie ale Pani w sklepie powiedziała mi, że jeśli już bym chciała jakieś naturalne produkty do pielęgnacji ciała i twarzy to ta firma będzie dobra ze względu na fakt, że rośliny użyte są w taki sposób, że ryzyko alergii jest na maksa zminimalizowane. Problem w tym, że mogę być uczulona na jakieś rośliny i dlatego np tołpa zamiast mi pomagać to w większości przypadków szkodzi. Tego Pana obok użyłam jak dotychczas raz, więc na chwilę obecną jedynie pojawia się informacja - zakupiony.



Tą armię mam zamiar wypróbować w najbliższym czasie :) zdam oczywiście relację z tego czy któryś produkt jest godny polecenie osobom ze skórą suchą i wrażliwą:). Generalnie to trochę jestem zła na siebie, że nie mam za bardzo co komentować i opisywać na tym blogu, ale wiem że to ulegnie zmianie. Pamiętajcie dziewczyny - takie chwile oszczędzania pieniędzy są dobre dla naszych kosmetyków i dla nas - nie trwonimy pieniędzy na nowe produkty, ale dzięki temu zużywamy te zakupione i nie marnujemy ich:) Także trochę mnie pociesza ten fakt - lubię widok znikających produktów z pułki, ponieważ wtedy wiem, że wykorzystałam kosmetyk w pełni i wiem czy mi służy czy nie.


niedziela, 12 kwietnia 2015

Finally sth new!

Dziś w końcu coś się ruszyło! CO prawda tych nowych nabytków nie jest zbyt wiele ale wciąż coś :D. Na dodatek chciałabym oznajmić wszem i wobec, że jeden z tych produktów sprawił, że jestem niezwykle szczęśliwa! Na sam koniec w roli informacji napiszę co nie co na temat  produktów, których zaczynam widzieć dno... Co z nimi zrobię? Co będzie kolejne? odpowiedzi na końcu :P

Skończył mi się żel pod prysznic, na szczęście i na nie szczęście, posiadałam kolejny produkt. Żel z Yves Roche o zapachu limonki. Niestety jestem uczulona na owoce cytrusowe - byłam pewna, że w żelu nie będzie to miało większego znaczenia. Szczególnie, że jem dużo cytrusów i nie dzieje się ze mną nic dziwnego, a tu taki mały psikus... Całe nogi podrapane, cała pupa <wstydniś> podrapana, plecy też w podobnym stanie - także cieszę się przeogromnie z obrotu spraw... Ale do rzeczy - ten ziomek po lewo nie jest wcale z Yves tylko z Nivea i wpadł mi w ręce w Piotrze i Pawle - 1 próba za mną. Ładnie pachnie ale trochę drogi jak na takiego brzdąca - dalsze info w swoim czasie.



Kupiłam z polecenia koleżanki, która poleciła go jako jeden z tych  o dobrym składzie - nie szkodliwym. Nie wiem sama co mam na jego temat powiedzieć bo użyty został tylko raz ale miałam jakieś nieodparte wrażenie, że moje włosy były na drugi dzień tłustawe... Hmmm to jeszcze wyjdzie w praniu, ale produkt około 35 zł kosztuje  natomiast załączyłam dość spore zdjęcie bo chcę, żebyście same miały łatwy dostęp do składu ( nie kompletnego ale do tego co jest zawarte w tym produkcie). Jeśli tłumaczenie będzie koniecznie proszę  informację  - chętnie zrobię dla Was polską wersję.










A teraz mój faworyt! Weszłam do superpharm'u i widzę... widzę promocję na te maleństwa ( każdy za 9,95 zł) Dobrze pamiętałam, że któraś z moich ulubionych vlogerek polecała ten konkretny produkt ( Gel Nail Polish). Skusiłam się na dwa ale nie mogłam wybrać koloru, więc jeden dostałam od chłopaka. Na zdjęciu kolory są lekko przekłamane - w końcu robienie zdjęć o tej porze nigdy nie skutkuje powodzeniem :). Pierwszy od lewej to czerwony, kolejny to taki ciemny, różowo fioletowy, i ostatni jest fioletowo szary. Kocham je! Nie dość, że się ścierają a nie odpryskują to na dodatek piękny efekt żelowy ( najbardziej widoczny na czerwonym) no i co tu więcej od nich chcieć (długo się noszą nawet po intensywnych zabiegach wodnych).


To by było na tyle jeśli chodzi o nowości a teraz starości... hihi... Kończy mi się krem do twarzy ( ale tych mam w zanadrzu sporo więc myślę, że nie zginę) natomiast jeśli chodzi o płyn micelarny do demakijażu i tonik to już jest nieco gorzej. Jeśli chodzi o demakijaż to chyba wypróbuję firmę sylveco, ponieważ nie byłam szczególnie przywiązana do mojej miksy ( jest spoko, ale dupy nie urywa jakby to moja mama powiedziała). Tonik - który wcześniej był zawodem teraz okazał się miłością mojego życia i coś czuję, że za nic nie zamienię tołpy na coś innego. Wiem, że powinno się korzystać z jednej linii produktów na raz ale co ja zrobię, że tołpa jeśli chodzi o kremy do twarzy to mnie uczula? Tonik podoba mi się jednak właśnie z tej firmy - spełnia swoją funkcje i pięknie pachnie... Że do twarzy muszę zmieniać bo skóra się na niego uodparnia więc tu też ZONK. Także może kiedyś jak zacznę się marszczyć to zaufam jednej marce ale tymczasem korzystam z tego co mi sprawia radość, przyjemność i co mi pomaga! The end is the end! Lofka.

niedziela, 5 kwietnia 2015

Znowu to samo

Albo mi się wydaje albo historia lubi się powtarzać - a w moim przypadku to już chyba standard jest... Znowu mam dla Was produkt, który wcześniej wydawał się być kolejnym kosmetycznym zawodem, a po czasie okazuje się całkiem nie najgorszy. Jedyna marka, która poza tonikiem stale mnie zawodzi to tołpa... Chcę jej zaufać ze względu na ten tonik, który okazał się cudowny, ale niestety... Myślę, że to nie jest wina tych kosmetyków tylko mojej skóry. Są to produkty roślinne, albo inaczej - w składzie mają jakieś ziołowe ekstrakty i myślę, że któreś składniki mnie po prostu uczulają. Po prostu są za silne jak dla mnie. Ostatnio byłam w sklepie ze "zdrowymi produktami do ciała i twarzy" i Pani sama powiedziała, że jeśli mam skórę bardzo wrażliwą to dobrym rozwiązaniem dla mnie może być firma "sylveco" ponieważ produkty są naturalne ale stężenie ziół i ekstraktów nie jest tak silne jak w innych kosmetykach naturalnych. Póki co mam kolejny krem do twarzy którego nie mogę używać :(

Ten oto mały kremik to szkodnik dla mojej twarzy, swędzi mnie cała szyja i twarz... Także polecam się na przyszłość jako tester -królik doświadczalny:P





Natomiast jeśli chodzi o to maleństwo na dole z Inglota to jestem pozytywnie zaskoczona. Najpierw wydawał mi się to bezużyteczny produkt - bardzo płynna konsystencja ( wosk) i zbyt delikatny kolor sprawiał wrażenie nie wnosić kompletnie nic do mojego makijażu, ale im dłużej go używam tym większe efekty widzę i jestem z tego powodu zadowolona. Jeśli poszukujesz czegoś co mocno podkreśli Twoje brwi to to nie jest rzecz dla Ciebie, ale ja mam wrażenie, że całkiem nieźle sprawdza się w moim przypadku ponieważ jego konsystencja sprawia, że moje z reguły suche brwi są nabłyszczone i nie swędzi mnie skóra pod włoskami ponieważ wosk utrzymuje odpowiedni poziom jej nawilżenia. Fakt faktem, że kolor jest nieco za jasny nawet jak dla mnie - ale wciąż uważam, że jest to kwestia do wypracowania.

Nie mam więcej rzeczy do podzielenia się na blogu, ale jedno jest pewne koniec z kupowaniem kremów do twarzy, zostaję póki co przy lirene bo jest najlepszy a co dalej zobaczymy, trzeba po wykańczać to co mam i rozdać to co mi szkodzi :) aby jakaś inna istota mogła skorzystać!