niedziela, 25 stycznia 2015

Nareszcie!!!

No!! To się rozumie! W końcu mam się czym pochwalić, co prawda nie jestem pewna czy już jestem gotowa zdawać recenzję tych produktów, ale to nie wadzi w tym, żebym się z Wami mogła podzielić pierwszym wrażeniem!

Doszły moje cudowne zamówienia, Urban Decay - NAKED3 wraz z 3 małymi produktami Sephory i 3 testerami, które wybrałam oraz perfum Chloe De Roses. Ja ogólnie zakochałam się w wymienionym zapachu i miałam na tyle szczęścia, że mój kochany chłopak kupił mi 75ml tego cudeńka w ramach prezentu urodzinowego! Chciałabym zauważyć, że zamówiłam go za 199 zł ze strony iperfumy, i muszę przyznać, że jest to porządna firma godna polecenia. Jeśli kupiłabym ten produkt w drogerii zapłaciłabym 379 zł za tą pojemność :), także czekam na gratulacje :D! Mam nadzieję, że zapach będzie względnie trwały oraz że w końcu będę go używała, bo ze mną to różnie bywa! Zazwyczaj jak mam perfum, który wybitnie mi się podoba to go nie używam latami... Nie uznałabym tego za mądry pomysł bo a) może być to wersja limitowana, która zostanie z czasem wycofana b) perfumy wietrzeją c) nigdy nie będę pachniała tak jak chcę bo zawsze będę używała te tańsze opcje z mojej pułki, które niekoniecznie zachwycają moja osobę!


Jeśli chodzi o paletkę Urban Decay to używam jej codziennie od momentu otworzenia paczki:), jestem bardzo zadowolona, co oczywiście kompletnie nie powinno nikogo zaskoczyć ani mnie samej - kolory są przepiękne neutralne, napigmentowane. Natomiast w ramach zakupu w środku znalazłam testery baz pod cienie z Urban Decay oraz do palety dołączony jest także dwustronny pędzelek, do cieni i do załamania oka :). Uważam, że jest to produkt godny zakupu mimo swojej wysokiej ceny. Przysłuży się on na długi czas i jestem pewna, że każda kobieta znajdzie w nim coś dla siebie. Zgodnie z moją osobistą opinią naturalność to nasz atut, więc jeśli już się malujemy to dobrze by było, aby zachować w miarę możliwy do uzyskania efekt naturalnego makijażu. Myślę, że róże i delikatne brązy idealnie podkreślają zarówno delikatną oliwkową karnację jak i nieco bledszy porcelanowy koloryt twarzy.



Mam Wam sporo do napisania na temat nowych produktów, które obecnie testuję ale jak to u kobiety bywa, jestem zbyt podekscytowana moimi nowymi łupami, aby zajmować się czymś co już od jakiegoś czasu gości w mojej toaletce:D.

niedziela, 18 stycznia 2015

Nudy na pudy !


Jako, że nadszedł czas "sesji" nie jestem zbytnio przygotowana na super ekscytującą notkę, ale z racji zakładu coś naskrobać muszę. Powodem tego, że jestem tak zniechęcona jest nauka przez ostatnie 6 godzin oraz fakt, iż rzeczy o których chciałabym napisać w pierwszej kolejności dotrą do mnie dopiero jutro albo pojutrze, więc dopiero wtedy będę mogła podzielić się z Wami wrażeniami... ale cóż! Dziś w roli wstępu:



Ostatnie dni spędziłam na oglądaniu filmików na youtube, panienki o pseudonimie "Zoella", Patrycja wprowadziła mnie w klimaty ale w sumie nieszczególnie się nią zainteresowałam, wydawała mi się trochę... hmmm jakby to ująć - dziecinna? Jednak jak każdy dobrze wie i jest to fakt niezaprzeczalny w trakcie sesji robi się różne dziwne rzeczy, aby tylko opóźnić proces nauki... Każdy z nas gdzieś w środku ma w sobie nadal coś z dziecka, ponadto nigdy nie uważałam się za strasznie dojrzała postać ( jednak wydaje mi się, że od poprzednich wakacji jestem bardzo zrzędliwa i zachowawcza, obawiam się, że to pierwsze oznaki "zdziadzienia" ), więc jakoś całkiem przypadkiem powędrowałam na stronę tej uroczej istoty. Nie wiem czemu ale w zależności od filmiku i jej reakcji kojarzy mi się ona z dwiema osobami, które znam, ale nie utrzymuję z nimi kontaktu i być może jest to jeden z powodów dla którego oglądam jej filmiki. Oczywiście dostałam zakupowego szału i w dwa dni wydałam 500 zł... :( Nie nie jest bogaczką... Tak to są moje oszczędności... Tak dalej boli mnie serce... Ale na swoje usprawiedliwienie chciałabym powiedzieć, że połowę tej puli wydałam na rzeczy, które były mi potrzebne. Skończył mi się krem do twarzy, więc w tej chwili kupiłam nowy krem z emolientami "Pharmaceris". Zapach ma zdecydowanie ładniejszy niż cetaphil, na dodatek ma pompkę, a ja ostatnio jestem miłośniczką produktów z pompką, ale miałam wrażenie jakby szczypał mnie delikatnie w oczy - a to jest zdecydowany minus. Kolejna rzecz to krem pod oczy również w pompką, ale używam go od dwóch dni więc nie chcę na razie nic mówić na jego temat. Oczywiście ze względu na promocje, kupiłam sobie trzy bluzki i kurtkę więc to już nieco uszczupliło mój budżet ( plus odżywka keratynowa do włosów z "hask"). Przez kolejną sympatyczną Panią "digitalgirl13" sięgnęłam po produkty firmy Catrice ( 3 żelowe pomadki w przepięknych odcieniach plus rozświetlacz  z lovely i kredka do rozcierania czarna do smokey eyes). No i teraz uwaga uwaga... Zamówiłam sobie paletkę Urban Decay "Naked"... i to własnie najbardziej zabolało moją kieszeń- ale na szczęscie otrzymam gratis  produkty z sephory i  próbki które sama wybrałam co nieco mnie pociesza. oczywiście to nie jest wszystko co kupiłam ale nie chcę, żeby z notatki powstał esej...



A teraz coś przyjemnego co nie kosztuje mnie nic! Zbliżają się moje urodziny, i chociaż uwielbiam niespodzianki i cieszę się zawsze z każdego prezentu o ile ktoś zrobił go z myślą o mnie a nie kupił coś co każdy by mógł używać bo jest to coś uniwersalnego, to tym razem sama wybrałam swój prezent! Od kiedy dostałam w Sephorze próbkę perfumu Chloe de Roses, po prostu zwariowałam! Niestety jest on tak drogi, że sama nigdy bym go sobie nie sprezentowała. Na szczęście istnieją takie okazje jak urodziny i mogę odciążyć odrobinę swoją kieszeń tym samym ciesząc się cudownym podarunkiem!!!! Ahoj!!!


P.S. Trochę przegadana notatka, ale cóż jak dojdą moje paczki to wtedy dopiero będę miała o czym pisać:D

sobota, 10 stycznia 2015

Make-up?

Hej dziewczyny! Jak obiecałam dodaję dziś notkę, w której będzie załączone moje zdjęcie, po wykonanym makijażu za pomocą wcześniej opisanych kosmetyków. Zdjęcie zgodnie z obietnicą nie jest przerobione, zrobione w oświetleniu dziennym, moim super kochanym aparatem ( zdjęcie portretowe). Proszę o wyrozumiałość, ponieważ jestem ubrana w piżamę a na środku czoła mam jakiś dziwny punkt, ale myślę że dzięki temu zdjęciu zrozumiecie o co mi chodzi - dobry kosmetyk pomoże Wam nie tylko uzyskać w miarę naturalny i ładnie kryjący makijaż, ale również zadba o Waszą skórę.



No to czas na mały opis :D! Nie jestem do końca pewna czy zdjęcie jest w stanie oddać jakikolwiek makijaż w tym wypadku, ponieważ użyłam naprawdę delikatnych i stonowanych kosmetyków. Zawsze zaczynam od oczyszczenia twarzy, i nakremowania jej moimi cudownymi emolientowymi kremami, następnie aplikuję cienką warstwę bazy pod podkład. Kiedy wszystkie preparaty wchłoną się w skórę, aplikuję podkład, który moim zdaniem idealnie łączy się z moją karnacją. Oczywiście nakładam róż na kości policzkowe ( zawsze staram się używać dwóch kolorów, aktualnie jest to koralisty puder z benefit'u oraz ciemny brąz z bourjois), oraz poprawiam odrobinę moje brwi aby nadać im pożądany kształt. Ostatnim elementem w moim codziennym makijażu są oczy - na zdjęciu mam delikatny koralisty cień na górnej powiece, oraz białą kredką podkreśloną linię wodną oka. Dzięki tej magicznej białej kresce oczy sprawiają wrażenie większych i wypoczętych. Rzęsy mocno wytuszowane mascarą, która zawiera olejki dzięki czemu nie kruszy się ani nie klei, a na dodatek dba o nasze rzęsy. Na ustach mam pomadkę o delikatnym różowym odcieniu. Nie podaję nazw wszystkich kosmetyków ponieważ wszystkie znajdują się na zdjęciu poniżej :), ale jeśli oczywiście ktoś nie może rozszyfrować tych ukrytych kosmetyków, to nie ma problemu zamieszczę mały dodatek ze spisem tych kosmetyków :)


W roli komentarza :  zawsze staram się używać takich kosmetyków, które nie będą powodowały efektu maski, ponieważ nie ma nic gorszego niż "makijażowe ubranko" na naszej twarzy! Jeśli użyjecie kosmetyków, które pozwolą Waszej skórze oddychać i nałożycie ich odpowiednią warstwę, to na pewno osiągniecie naturalniejszą wersję makijażu. Wiem, że niektóre z Pań mają problemy z trądzikiem, lub różnymi wypryskami, ale naprawdę uwierzcie mi, te bardzo mocno kryjące, kremowe podkłady nie pomagają! Na tłustą cerę polecam pudry mineralne, te stworzone specjalnie dla osób z takim problemem, a dla tych z wypryskami polecam miejscową aplikację preparatów wysuszających i korektorów w celu zakrycia kłopotliwego problemu. Wyobraźcie sobie, że mamy ranę na ciele, i w celu jej zakrycia zamiast nałożyć plaster czy też opatrunek nakładamy gryzący sweter którego drobne włókienka wchodzą w skaleczone miejsce. To samo dzieje się z Waszą twarzą po aplikacji takich ciężkich kosmetyków. Owszem wygląda to chwilowo lepiej niż brzydki plaster, ale im lepiej zadbacie o swoją cerę teraz tym lepszy efekt po kuracji otrzymacie, natomiast jeśli będziecie tylko ukrywać problem, to może dojść do tego, że te włókienka sweterka wprowadzą tak poważne zakażenie do naszego systemu, że nigdy się go nie pozbędziemy...





niedziela, 4 stycznia 2015

Twarz, Twarz i jeszcze raz Twarz

Moje drogie Panie!!! Mam nadzieję, że Wasza impreza Sylwestrowa udała się tak jak i moja. Imprezowałam w latach 30stych w doborowym towarzystwie  przy cudownej muzyce a smaczne drinki zagryzałam apetycznymi przekąskami… Brzmi świetnie :D, oby nie odbiło się to na mojej formie! Witam w nowym roku, w którym wszystkie będziemy piękniejsze, doskonalsze, odważniejsze i zdrowsze! Życzę Wam, żeby  2015 okazał się jeszcze lepszy niż poprzedni, a Wasza pewność siebie wzrosła do niemożliwych rozmiarów, żeby nikt i nic nie było w stanie zbić Was z drogi, która Wy chcecie podążać!

Noworoczna notka wprowadzi Was w tajniki i sztuczki alergików, na drodze do pełnego nawilżenia i pielęgnacji! W moim codziennym procesie porannym wykorzystuję delikatny żel myjący Emolium, Krem Cetaphil (+opcjonalnie ziajka oliwkowa i wazelina biała) i  Mediderm ( krem z emolientami). Chciałabym zauważyć, że emolienty to najlepszy przyjaciel osób zmagających się z problemami skórnymi. Miałam szczęście, że odkryłam niedawno ich cudowne działanie, tym samym pecha, że ten moment nastał po tylu latach męczarni! Każdemu polecam serdecznie  używanie kosmetyków do pielęgnacji, a Panowie niech się śmieją, że ich kobiety wychodzą z łazienki po godzinie… Niestety ale zdrowy i naturalny wygląd ma swoją cenę. Papierosy, alkohol wpływają okropnie na naszą cerę, wiele produktów które znajdują się w naszej diecie niszczą nasz organizm i wypłukują z niego witaminy. Używanie kosmetyków to nic złego, pod warunkiem, że korzystacie z tego co jest naturalne – keratyna jest naturalnym budulcem naszych włosów, niestety alkohol zawarty w szamponach i odżywkach oraz wszystkie chemikalia wypłukują ją. Podobnie jest z kwasem hialuronowym. Jeśli chodzi o mnie to moja twarz jest jak wysuszony chleb, i jedynym sposobem na jej nawilżenie jest użycie emolientów, tak samo jak suchara można wrzucić do zupy i stanie się miękki J.

mój kochany emolient!


Problem jest taki, że kosmetyki te są dość drogie, Emolium jest jednym z najtańszych żeli myjących i najbardziej wydajnych ( około 29 zł za 400 ml), jednak Cetaphil mimo swojej lekkie formuły i dość dobrej wydajności jest kiepsko zapakowany i trochę zbyt drogi    ( około 40 zł za 85 g). Tubka jest kłopotliwa przy końcówce produktu, ponieważ trzeba się napocić aby wydusić coś z opakowania. Mediderm jest tani i dostępny w sporym opakowaniu, ale ma nieprzyjemny zapach, co sprawia że nie zawsze po niego sięgam po kąpieli… Jestem typem zapacholiczki, lubię ciężkie, słodkie zapach, które większość osób drażnią w nos. Szkoda tylko, że to co pachnące często mi szkodzi. Skusiłam się jednak na zakup mydła marsylskiego o zapachu słodkich migdałów i póki co nie narzekam na żadne efekty uboczne. Miałam też okazję korzystać z żelu Original Source o zapachu kokosowym i jestem nim zachwycona! Niedrogi, łągodny i pięknie pachnący!

To by było na tyle, nie chcę przesadzać z treścią bo sama wiem jak mocno zniechęcają mnie długie notki. Do przyszłego tygodnia:D

Sykwestrowe pozdrowienia z lat 30stych!