Powracam w wielkim stylu z moimi nowymi nabytkami :D Nie przynudzam zbędnymi wstępami przystępuję od razu do działania! Przepraszam ze ostatnie notki były takie okrojone i monotematyczne, ale tak to już wyglądało w ferie, że mój czas spędzałam raczej z dala od komputera i nie miałam czasu, żeby usiąść i sporządzić coś porządnego... Ale! Nadrabiamy zaległości:
Oto moje nowe nabytki! Dziś z paczkomatu odebrałam te dwa cudeńka. Zamówienie zostało dokonane na stronie mintishop.pl , którą odkryłam dzięki gazecie 'JOY'. Całkiem przypadkowo weszłam na minti, żeby zobaczyć czy posiadają pędzle ZOEVA (chciałam wykorzystać kupon rabatowy z gazety, oczywiście nie doczytałam ze promocja zaczyna się od marca ^^). Moja silna wola została natychmiast osłabiona kiedy zobaczyłam promocję na produkty z bikoru, w tym moją od dawna upatrzoną i piekielnie drogą ziemię egipską (cena normalna 165 zł, w promocji 148 zł)! No jak już kupuję tak drogi bronzer to wypadałoby mieć pędzel odpowiedni do niego (ECOTOOLS kabuki brush - 29 zł). Ja odkryłam ten kosmetyk dzięki tutorial'om makijażowym na youtube i zainteresowałam się nim z prostej przyczyny : skład! Jest to kosmetyk hipoalergiczny, bogato wyposażony w masło shea, witaminę A i E, kwas hialuronowy i inne wartościowe składniki. Nie tylko sprawia, że skóra jest bardziej promienista i nabiera cieplejszej barwy ale dodatkowo ją pielęgnuje, a co ważne da się go budować i tworzyć upragnione kontury na twarzy. Niedługo zdam relacje jak to się ma w praktyce :D
A oto kosmetyki, które już zdążyły wejść w użytek :D, Arganowy balsam do ciała, który dostałam w prezencie do oleju migdałowego ( który chyba wywołuje u mnie duszności...) oraz podkład zachwalany przez wiele kobiet Revlon color stay ( cena normalna w Hebe 69zł - ja zakupiłam w promocji za 39zł). Balsam przyjemny jak to z reguły produkty z dodatkiem olejku arganowego, natomiast jeśli chodzi o podkład? Hmmm... Kryje? Kryje. Kolor natural beige, pasuje? Pasuje. Pachnie? Nie pachnie. Jestem zadowolona? Nie wiem... I to jest własnie ciekawe, chciałam kupić produkt L'OREAL lumi, jednak cena nieco mnie odstraszyła i jako, że drugi w kolejce do sprawdzenia czekał Revlon, który był w sporej promocji to skusiłam się na niego. Liczyłam jednak, że jeśli jest to produkt przeznaczony do skóry normalnej i suchej, to będzie on w jakiś sposób delikatnie nawilżał, albo chociaż nie będzie uwydatniał suchych miejsc... I się przeliczyłam. Mój chłopak nawet zwrócił mi pierwszy raz w życiu uwagę, że chyba za dużo pudru nałożyłam bo widać go na twarzy... Hmm... Podkład w płynie to nie puder, żeby osadzał się na włoskach na twarzy i tworzył efekt sypkiego pudru... Używam go bardzo oszczędnie, ale niestety nie jestem zadowolona z efektu, który daje. Może jest to dobry podkład na specjalne okazje gdzie chcemy pokryć wszystkie niedoskonałości, ale specjalnie kupiłam odcień, który pasuje do mojego naturalnego koloru skóry na zimę, gdzie nie jestem opalona a tu taka niemiła niespodzianka :(. Ktoś poleci jakiś bardziej hmmm nawilżający i naturalny podkład?
To jest ulubieniec mojego Michała, pachnie lawendą i rumiankiem i nie zauważyłam szczególnego działania na sen natomiast jeśli chodzi o zapach cytuję "Przyjemnie się zasypia w takiej pościeli". Ceny nie pamiętam ponieważ zamawiałam więcej rzeczy z walentynkowej gazetki która miała sporo promocji (Ja oczywiście wszystko co zamówiłam wzięłam w promocji).
Nie wiem czy to tylko ja tak mam czy wszystkie babeczki używające mgiełek utrwalających makijaż, ale za każdym razem jak psikam sobie tym w twarz to moja głowa odskakuje do tyłu o dwa centymetry. Niby wiem, że zaraz psiknę na siebie czymś mokrym, ale i tak moja reakcja jest wysoce niespodziewana... Nie wiem czy pomaga ale jeśli od tego nie spływa mi makijaż to deszcz też mi nie straszny!:D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz