niedziela, 21 grudnia 2014

Na Ostatnią chwilę :** buźka dla Pati!

Od razu przepraszam za mały poślizg, jak że ustaliłam sobie dodawać notkę w każdą środę a póki co kompletnie termin nie trzyma się kupy... i jest nieco ruchomy ^^, ale najważniejsze, że mieszczę się w przedziałach czasowych zakładu:D Koniec owijania w bawełnę, czas przejść do rzeczy!

Jak obiecałam dziś zajmę się bardziej szczegółowo wcześniej wymienionymi produktami i dodam parę pikantnych, kosmetycznych nowinek z ostatnich dni:

Ziaja oliwkowa, jako że została okrzyknięta już moim "świętym gralem", otrzymała dość dobrą reklamę jak na start, ale aby przybliżyć Wam odrobinę specyfikę tego oto produktu użyję 3 słów - tłusty, oliwkowy, nieuczulający! Czyli esencja doskonałości! Krem jest bardzo delikatny w zapachu, jak dla mnie ładny, występuje w dwóch wariantach z i bez filtru UV, i może być stosowany dla dzieci od 1 miesiąca życia - czyli nie może być specjalnie szkodliwy dla naszej skóry. Jedyną jego wadą jest fakt, iż tłusta formuła ciężej rozprowadza się na twarzy i powoduje, że pocieramy skórę. Jest jednak na to sposób - wklep cienką warstwę kremu i odczekaj chwile ( UWAGA!! Rada dostępna jedynie dla Pań z bardzo suchą i chłonną cerą, w przeciwnym razie można zaświecić się jak choinka na święta).
Cena produktu zależy od miejsca zakupu i wacha się od 3-5 zł (Rossman oferuje najtaniej, natomiast z ciężkim sercem stwierdzam iż oryginalny sklep ziaji  jest dość drogi i cena produktu jest zbliżona do tej w aptekach)

Protopic - jest to maść, którą z powodzeniem można stosować na delikatną skórę twarzy w momencie pojawienia się wyprysku, uczulenia bądź też zaczerwienienia skóry. Występuje w dwóch wariantach , słabszym ( 0,03%) i silniejszym (0,1%). Jest to maść immunosupresyjna, która hamuje reakcję wywołaną przez układ immunologiczny). Jak wiadomo, lub i nie wiadomo - uczulenie jest wywołane zachwianiem równowagi lub osłabieniem systemu immunologicznego, nasz organizm zamiast usuwać nadmiar produktów, które uznaje za szkodliwe, zaczyna z nimi walczyć, co objawia się zewnętrzną reakcją ( wysypką) lub też opuchlizną, plamami. Pierwszy i ostatni lek który lekarze pozwolili mi zastosować na twarz... shame on me - przed tym zaleceniem używałam elocom'u, który mógł mnie delikatnie mówiąc oszpecić! Maść jest stosunkowo droga ponieważ za tak niewielkie opakowanie płacimy około 80 zł, natomiast z doświadczenia wiem, że maści działają jak róże w kamieniu - używasz 2 lata a tam dalej nie widać dna. Preparatu należy nakładać niewielką ilość na zmienione chorobowo miejsce a ponieważ używam go jedynie na twarz to niewiele zużywam w ciągu roku).

Mixa- jeśli chodzi o demakijaż to produkty tej marki są niezawodne, skupiają w sobie micele, które minimalizują konieczność pocierania oczu, co za tym idzie? Nasze oczy nie są zaczerwienione i nie wywołujemy niepotrzebnej reakcji alergicznej ( u mnie pocieranie oczu czy jakiejkolwiek części ciała kończy się wystąpieniem wysypki :( ) Zapach o ile jakikolwiek posiada to jest ledwo wyczuwalny. Jedyna wada - aplikacja! Pompka jest taka przecudowna, że produkt zamiast wylądować na waciku pryska w 4 strony świata :D - ale może to kwestia mojego braku cierpliwości i pośpiechu przy wykonywaniu demakijażu. Jeśli chodzi o cenę to około 15 zł

Jeśli chodzi o minione dni to odkryłam parę cudownych kosmetyków, ale one klasyfikują się gdzieś pomiędzy pielęgnacją a makijażem twarzy więc uchylam jedynie rąbka tajemnicy - następna notka będzie o makijażu twarzy, albo raczej o tym co zrobić, żeby sucha skóra nie byłam sucha podczas codziennego malowania się oraz jak zadbać o swoją cerę podczas porannych zabiegów upiększających:D 


P.S. Przepraszam, że obrazki są jedynie zdjęciami zapożyczonymi ale jak już wspomniałam w szaleństwie świątecznym gdzieś zagubiłam swój wolny czas.... Obiecuję poprawę!

2 komentarze: