niedziela, 3 maja 2015

Słowo się rzeklo

Powiem tak: dziś trochę inna notka! 

Jak już wiadomo, bo wspominałam o tym pare razy - moja przyjaciółka Patrycja, wyszła za maż za pana Piotra. Byłam świadkowa wiec miałam ta przyjemność towarzyszyć młodym w tym wyjątkowym dniu. Taka mała refleksja naszła mnie jak obserwowalam ta dwójkę: jak to cudownie jest trafić na kogoś tak wyjątkowego w swoim życiu żeby w dniu ślubu z uśmiechem na twarzy powiedzieć uroczyste tak przed ołtarzem i Bogiem, żeby odtańczyc pierwszy taniec na luzie i z dystansem do siebie, i przebalować cała ta cudowna noc jakby to był pierwszy i ostatni dzień w życiu. Myśle ze to jest najważniejsze w tej całej uroczystości, nie to jak potoczą się ludzkie losy, ponieważ życie pokazało mi ze nigdy nie można być niczego pewnym, ale to jak spędzi się ten dzień, który zmieni nasze życie, jak uczci się ta chwile w życiu. Oni nie bedą żałowali swojej decyzji ponieważ każdy obecny podczas uroczystości może bez wyrzutów sumienia stwierdzić ze ci dwoje sa dla siebie stworzeni i w tej chwili byli najszczęśliwszymi istotami na ziemi. Chciałabym kiedyś moc przeżyć ten dzień tak jak oni, na luzie bez stresu, nie jak typowa baba z kupa w majtach ze coś nie wyjdzie, tylko jak Patrycja - z uśmiechem na twarzy bo przecież to ten jedyny i to ta chwila w której oficjalnie stajemy się jednością. Chciałabym być tak pewna tego ze będę mogła liczyć na moja druga połówkę i ze co by się nie działo, choćby świat przestał istnieć, a ludzkość wyginęła, to ja przetrwam bo nic innego do szczęścia mi nie jest potrzebna poza moja druga połówka. 

 Ogromne wyrazy szacunku w stronę cudownych rodziców,wujka i  cioci która stanęła na głowie i wyprawiła przecudowne wesele, oraz rodziców Pana młodego którzy byli przecudowni i przesympatyczni. Pochwały nalezą się także bratu, który odtańczyl kawał dobrej roboty na parkiecie, oraz dla kuzyna który pokazał co to znaczy wyjątkowy prezent dla pary młodej, a także djowi który zachowywał się bardzo profesjonalnie i zadbał o dobry repertuar muzyczny. Jedzenie (czcze zupę borowikowa) było bardzo dobre a stoły Się uginały do ostatnich minut imprezy. 

Suknia panny młodej chyba była na nią uszyta, swoją droga nie wiem jakim trzeba być szczęśliwym człowiekiem żeby wejść do pierwszego salonu z sukniami i wybrać taka w której zalsni się przed ołtarzem.  Oczywiście nie mogę pominąć looku Pana młodego, który bardzo był poruszony faktem ze Panna młoda zdobywa więcej komplementów niż on... Hihih.... Państwo Belińscy powalili na kolana gości! 

Dziękuje ślicznie za cudowne dwa dni i życzę Wam Szczecina na nowej drodze życia ;).

Świadkowa 

1 komentarz:

  1. Do Szczecina się nie wybieramy, ale dziękujemy bardzo :* Idealna z Ciebie świadkowa ;)

    OdpowiedzUsuń