No to tak. Mam nowe produkty ale wam ich nie pokaże. Nie mam też ochoty za bardzo pisać a dlaczego? Opowiem Wam historie mojego marnego życia na magisterce:
Przez cały weekend pisałam poprawki do mojej pracy mgr, na dodatek jestem w trakcie przeprowadzki. Moja Pani promotor ciągle widzi światełko w tunelu ale nie jest ono na tyle jasne żeby zatwierdzić moją pracę. Do jutra jest termin złożenia pracy jeśli chciałabym się bronić w pierwszym terminie-ale niestety. Dnia dzisiejszego 28.06.2015 mój komputer zmarł. Śmiercią tragiczną, zabierając do grobu moją pracę magisterską ze wszystkimi poprawkami, których dorobiłam się w ten nieszczęsny weekend. Niby normalna sprawa. Komp ciągle miał problemy z baterią więc zasilałam go ładowarką, aż tu nagle niechcący zachaczyłam nogą o kabel. No i kaput. Nie odpalił już od tamtej pory. Nie wiem czy był tak przemęczony tym całym moim pisaniem czy o co chodzi ale nie powstał! Wyobraźcie sobie mnie w tej chwili! Płakałam, krzyczałam i płakałam i trochę krzyczałam na Michała a potem znowu płakałam. Na szczęście mój znajomy odzyskał moje dane więc praca istnieje, ale na domiar złego wieści od Pani promotor nie widać. Jestem w martwym punkcie a wątpię, żebym jeszcze długo dała radę to ciągnąć... Nie mam kompa, jestem u znajomej i nie będę jej zadręczała moim klepaniem na klawiaturze jej osobistego komputera... Dlatego dziękuję za uwagę i proszę o wyrozumiałość, bo to chyba znak że należy mi się przerwa od kompa... Módlcie się, żeby jutro cudownie ozdrowiał. Chciałabym obiecać, że następna notka będzie lepsza, ale jeśli mój komputer nadal będzie kaput to wątpię, żeby to doszło do skutku, na dodatek czeka mnie pakowanie bo we wtorek wyprowadzam się z Gdańska... Już się nie mogę doczekać bo Gdańsk obecnie kojarzy mi się z dniami spędzonymi przed ekranem i patrzeniu na czarną czcionkę "Times New Roman"
"