niedziela, 28 grudnia 2014

Baza pod podkład

Jak już wspomniałam poprzednim razem, ostatnio natknełam się na moich ulubionych vlogach na pewien produkt, którego dotychczas nie używałam! Baza pod podkład, kto by się spodziewał, że tak proste rozwiązanie może okazać się zbawienne dla mojej suchej twarzy? Ogólnie jeśli mam być szczera to Ci producenci w Sephorze chyba powariowali, żeby na niewielką tubeczkę produktu z pompką nakleić cenę - 159 zł... ale nie będę debatowała teraz na temat tego, że trochę przeginają, bo o tym można by było długo rozmawiać, a jakoże już kiedyś wspomniałam, że na twarz nie ma co oszczędzać to niech im będzie.


Nowa zdobycz!

Góru ostatnich tygodni nosi nazwę " Bare Minerals, Prime Time, Foundation Primer Base de tent", Przemiła Pani w Sephorze pomogła mi w wyborze takiej bazy, która nie wysuszy mojej twarzy tylko doda jej blasku, nawilży i wzbogaci ją w odpowiednie minerały. Baza jest bezbarwna i ma żelową konsystencję. Bezzapachowy eliksir, który po nałożeniu na twarz sprawia wrażenie jakbyśmy miały najgładszą skórę na świecie.... Boskoo! Myślałam, że jest to jedynie przereklamowana sprawa, takie naciąganie człowieka na niepotrzebne koszta. Jednak biję się w pierś i przepraszam producentów, naprawdę produkt jest super pomocny i przydatny! Ponadto jest wiele opcji do wyboru, bazy kóre pomagają zwalczyć świecącą strefy na twarzy, walczące z porami, nawilżające czy też tuszujące niedoskonałości. Piękna sprawa! Moim największym problemem podczas codziennego makijażu były oczy...  Piękne cienie na moich powiekach wyglądały jak talk do pupy niemowlaka. CO za tym szło?  Wszyscy moim znajomi kojarzyli mnie z wazeliną i ziajką oliwkową, ponieważ nie ruszałam się bez nich-każdy suchy placek był atakowany grubą warstwą wazeliny i kremu. Makijaż rozpływał się w mgnieniu oka. Dziewczyny polecam Wam zainwestować w baze pod podkład, nie tylko dlatego że utrzyma ona Wasz piękny makijaż, ale również dlatego, że działa ona podobnie jak kremy pielegnujące, odżywia skórę, dostarcza minerały i pomaga skórze oddychać po nałożeniu podkładu. Jeśli macie taki produkt pod swoją ręką to nałóżcie go również na szyję i lekko przypudrujcie ją aby kolor zrównał się z tym na twarzy. Postaram się na dniach wykonać profesjonalną fotkę mojej twarzy po takim pełnym makijażu, bez przeróbek, bez udoskonaleń, i same przekonacie się jaki jest efekt. 



Baza pod podkład

Zdaję sobie sprawę, że moje słowo kontra 159 zł może nie znaczyć zbyt wiele, mnie również serce bolało, że musiałam wydać tyle pieniędzy na taki malutki i dotychczas nieodkryty produkt, który mógłby się kompletnie nie sprawdzić, ale Pani ekspedientka naprawdę mi pomogła, ponieważ doradziła mi takie rozwiązanie, które nawet gdyby nie przyosiło wielkich efektó to wzbogacało moją codzienną pielęgnację  twarzy o minerały. Polecam, polecam, polecam, nie uczula! Nie drażni  nos zapachem, nie klei się i nie zapycha!!! Super rozwiązanie dla tych kobiet, które codziennie, tak jak i ja, zmagają się z suchą, atopową i wrażliwą twarzą!!!




P.S. Jak ktoś czyta? To możecie podzielić się produktami które Wam pomagają i przynoszą ulgę, z chęcią je przetestuję, opierając się na sprawdzonej opinii.

niedziela, 21 grudnia 2014

Na Ostatnią chwilę :** buźka dla Pati!

Od razu przepraszam za mały poślizg, jak że ustaliłam sobie dodawać notkę w każdą środę a póki co kompletnie termin nie trzyma się kupy... i jest nieco ruchomy ^^, ale najważniejsze, że mieszczę się w przedziałach czasowych zakładu:D Koniec owijania w bawełnę, czas przejść do rzeczy!

Jak obiecałam dziś zajmę się bardziej szczegółowo wcześniej wymienionymi produktami i dodam parę pikantnych, kosmetycznych nowinek z ostatnich dni:

Ziaja oliwkowa, jako że została okrzyknięta już moim "świętym gralem", otrzymała dość dobrą reklamę jak na start, ale aby przybliżyć Wam odrobinę specyfikę tego oto produktu użyję 3 słów - tłusty, oliwkowy, nieuczulający! Czyli esencja doskonałości! Krem jest bardzo delikatny w zapachu, jak dla mnie ładny, występuje w dwóch wariantach z i bez filtru UV, i może być stosowany dla dzieci od 1 miesiąca życia - czyli nie może być specjalnie szkodliwy dla naszej skóry. Jedyną jego wadą jest fakt, iż tłusta formuła ciężej rozprowadza się na twarzy i powoduje, że pocieramy skórę. Jest jednak na to sposób - wklep cienką warstwę kremu i odczekaj chwile ( UWAGA!! Rada dostępna jedynie dla Pań z bardzo suchą i chłonną cerą, w przeciwnym razie można zaświecić się jak choinka na święta).
Cena produktu zależy od miejsca zakupu i wacha się od 3-5 zł (Rossman oferuje najtaniej, natomiast z ciężkim sercem stwierdzam iż oryginalny sklep ziaji  jest dość drogi i cena produktu jest zbliżona do tej w aptekach)

Protopic - jest to maść, którą z powodzeniem można stosować na delikatną skórę twarzy w momencie pojawienia się wyprysku, uczulenia bądź też zaczerwienienia skóry. Występuje w dwóch wariantach , słabszym ( 0,03%) i silniejszym (0,1%). Jest to maść immunosupresyjna, która hamuje reakcję wywołaną przez układ immunologiczny). Jak wiadomo, lub i nie wiadomo - uczulenie jest wywołane zachwianiem równowagi lub osłabieniem systemu immunologicznego, nasz organizm zamiast usuwać nadmiar produktów, które uznaje za szkodliwe, zaczyna z nimi walczyć, co objawia się zewnętrzną reakcją ( wysypką) lub też opuchlizną, plamami. Pierwszy i ostatni lek który lekarze pozwolili mi zastosować na twarz... shame on me - przed tym zaleceniem używałam elocom'u, który mógł mnie delikatnie mówiąc oszpecić! Maść jest stosunkowo droga ponieważ za tak niewielkie opakowanie płacimy około 80 zł, natomiast z doświadczenia wiem, że maści działają jak róże w kamieniu - używasz 2 lata a tam dalej nie widać dna. Preparatu należy nakładać niewielką ilość na zmienione chorobowo miejsce a ponieważ używam go jedynie na twarz to niewiele zużywam w ciągu roku).

Mixa- jeśli chodzi o demakijaż to produkty tej marki są niezawodne, skupiają w sobie micele, które minimalizują konieczność pocierania oczu, co za tym idzie? Nasze oczy nie są zaczerwienione i nie wywołujemy niepotrzebnej reakcji alergicznej ( u mnie pocieranie oczu czy jakiejkolwiek części ciała kończy się wystąpieniem wysypki :( ) Zapach o ile jakikolwiek posiada to jest ledwo wyczuwalny. Jedyna wada - aplikacja! Pompka jest taka przecudowna, że produkt zamiast wylądować na waciku pryska w 4 strony świata :D - ale może to kwestia mojego braku cierpliwości i pośpiechu przy wykonywaniu demakijażu. Jeśli chodzi o cenę to około 15 zł

Jeśli chodzi o minione dni to odkryłam parę cudownych kosmetyków, ale one klasyfikują się gdzieś pomiędzy pielęgnacją a makijażem twarzy więc uchylam jedynie rąbka tajemnicy - następna notka będzie o makijażu twarzy, albo raczej o tym co zrobić, żeby sucha skóra nie byłam sucha podczas codziennego malowania się oraz jak zadbać o swoją cerę podczas porannych zabiegów upiększających:D 


P.S. Przepraszam, że obrazki są jedynie zdjęciami zapożyczonymi ale jak już wspomniałam w szaleństwie świątecznym gdzieś zagubiłam swój wolny czas.... Obiecuję poprawę!

sobota, 13 grudnia 2014

SRATY PIERDATY - Oliwkowa ZIAJA the Queen

Myślę, że dobrym punktem zaczepienia, od którego powinnam zacząć są kosmetyki używane przeze mnie do pielęgnacji twarzy i cery. Zanim jednak przejdę do szczegółów to podzielę się z Wami pewnym sekretem, a mianowicie, miałam wiele wątpliwości w związku z tym blogiem i z moja sumiennością co do jego prowadzenia, dlatego też dwie serdeczne duszyczki wspomagają mnie w realizacji tego wyzwania. Motywują mnie groźbami i karami w akompaniamencie limitów czasowych . Na szczęście towarzyszą mi również przez 40 tygodni w tym wyzwaniu więc nie czuję się osamotniona, i przede wszystkim pociesza mnie fakt ze przez ten czas będą co najmniej dwie osoby, które śledzą moje poczynania i wypociny ^^.
Dobra koniec owijania w bawełnę, czas najwyższy przejść do konkretów. Mój blog jest skierowany do wszystkich osób, zaznaczam jednak, że nacisk będę kładła na kosmetyki naturalne oraz kosmetyki dla alergików, ponieważ są to kwestie najbliższe mojemu sercu. Jeśli chodzi o twarz to jest to taki obszar naszego ciała, na którym nie możemy oszczędzać czy też lekceważyć pewnych zaniedbań. Nie wiem jak Wy, ale ja zdecydowanie zostałam złapana w pułapkę współczesności, moje ciało kompletnie nie toleruje kurzu, kwasu, środków chemicznych, zbyt dużej ilości promieni słonecznych, roztoczy, ”twardej” wody… Można by tak wymieniać w nieskończoność. Kupuję pomadkę, a za dwa dni zdaję sobie sprawę, że muszę ją oddać koleżance ponieważ mnie uczula ( pozdrowienia dla Patrycji ), kupuję balsam, krem do twarzy, antyperspirant czy też szampon do włosów i również większość z nich muszę oddać… Większym problemem jednak jest fakt, że mało kiedy mamy okazję otrzymać w sklepie próbkę produktu tak aby uniknąć podobnych sytuacji, w rezultacie wydaję majątek na rzeczy z których nie mam jak korzystać. Nie raz nie dwa kupowałam produkty dobrych marek, przebadanych dermatologicznie, przeznaczonych dla osób z dolegliwościami skórnymi i „surprise, surprise, guess what?” – uczulały mnie! Wiele osób mówi mi, że mam piękną cerę i nie mam powodów do narzekania, owszem skóra bomba, naprawdę cieszę się, że problem wyprysków i trądzików mnie nie dotyczy ale jakby ktoś chociaż raz zobaczył mnie w momencie apogeum mojej alergii to zrozumiałby o czym mówię… Ostatnim razem w zaognionym stadium otrzymałam zastrzyki sterydowe bo nie było za bardzo innego sposobu aby załagodzić reakcję alergiczną… Na taka twarz z uczuleniem, nie położysz podkładu bo skóra jest za sucha i nie wyglądałoby to estetycznie, nie nałożysz kremu bo wchłonie się na tyle szybko, że ponawianie aplikacji dołoży Ci zmartwień ponieważ wyskoczą CI opryszczki i małe krostki. W sumie nic z tym nie zrobisz, a na twarz zaznaczam, że nie można używać maści sterydowej ponieważ może spowodować  wiele szkód i przebarwień. Ja osobiście mogę na moją twarz nałożyć wazelinę ( rozprowadzić po całej powierzchni jak krem) i moja twarz będzie świeciła się przeż maksymalnie 10 minut po czym wszystko wchłonie się i znowu będę miała suche placki pod nosem, pod oczami, w okolicy brwi czy też na szyi.
 Z doświadczenia wiem, że nadmierna aplikacja nie pomaga, jedynie sprawia, że skóra się rozciąga i po pewnym czasie zaczerwienia. Niestety doszłam do tego w momencie, gdy moja twarz zdążyła się na tyle rozciągnąć, że jest to widoczne i odczuwalne podczas codziennej pielęgnacji. No i co tu teraz począć? Jaki jest złoty środek? Moim świętym gralem, którego używam już od X czasu jest krem oliwkowy  Ziaja ( ten tłusty ). Jak byłam młodsza używałam kremu NIVEA i jest on naprawdę dobrym rozwiązaniem, jednak jak dla mnie w pewnym momencie stał się zbyt mało wydajny.  Jeśli chodzi o krem BAMBINO to nie polecałabym chociaż pewnie zależy to od osoby, mi pomagał przez parę pierwszych dni, a później zaczynał delikatnie uczulać. Jeśli chodzi o demakijaż to zdecydowanym faworytem są dwa produkty : Bawełniany płyn dwufazowy wzmacniający rzęsy z BIELENDY, oraz płyn micelarny z MIXY.  Jeśli chodzi o maści to używam protopic’u 0,03% i w sumie jest to jedyny produkt, który z powodzeniem działa i nie szkodzi delikatnej skórze twarzy.




Myślę, że  to na tyle, chociaż chciałabym zauważyć, że z tej notki zrobiła się raczej pogadanka o mnie, dlatego w ciągu kilku dni wprowadzę dokładniejszy opis tych produktów, które wymieniłam.

sobota, 6 grudnia 2014

First Impression



Zainspirowana australijską vlogger'ką  Lauren Curtis oraz filmem "Julie & Julia" porwała się na wyzwanie jakim jest prowadzenie bloga. Zdaje sobie sprawę z faktu, iż prawdopodobnie próba ta nie zostanie dostrzeżona przez "smakoszy" z doświadczonego świata blogger'ów, ale liczy na to że chociaż mała garstka osób zainteresuje się tą amatorską próbą kunsztu literackiego.

Pisanie w III osobie, jak widać, nie jest moją mocną stroną, ale chciałam dodać odrobinę dramatyzmu i humoru do tej pierwszej notki na którą nie mam żadnego pomysłu. Jestem wielką fanką- jak zapewne połowa populacji żeńskiej-kosmetyków, kremów i ciuchów. Jedynym problemem, który napotykam na drodze do pełnego szczęścia w świecie mody i kosmetologii , nie licząc oczywiście kwestii materialnej, z którą zmaga się większość z nas, jest moja wrażliwa skóra i dziwne upodobania. Na tym właśnie chciałabym się skupić, nie mam zamiaru krytykować żadnej firmy, ponieważ wychodzę z założenia, że każdy kosmetyk znajduje swoje zastosowanie dla konkretnej osoby i jest odbierany przez każdego indywidualnie. Zauważyłam jednak, że moje ulubienice promujące kosmetyki i prowadzące różnego rodzaju blogi, mają zupełnie odmienne problemy od moich- moja cera jest bez skazy, ale nie określiłabym jej spełnieniem marzeń, szczególnie w momencie zaognienia pewnych alergenów, które skutecznie terroryzują moją twarz i ciało. Każdy kosmetyk, każdy krem inaczej wpływa na moją skórę, dlatego większość skarbów i perełek rozdaję przyjaciółkom. Postaram się opisywać swoje problemy i to jak ja sobie z nimi radzę, moje kosmetyki i ich funkcjonalność w moim przypadku, ale liczę że niejedna z Was, lub też niejeden, znajdzie coś dla siebie w tych moich złotych radach :).